REKLAMA
Budownictwo Wiadomości
6 Minut czytania

Trudny czas dla branży budowlanej

– Wzrost cen materiałów budowlanych, ale też paliw, energii i rosnąca presja płacowa wywindowały dziś koszty budowy do niespotykanych wcześniej rozmiarów – mówi dr Damian Kaźmierczak, główny ekonomista Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.

 
Zdjęcie: Newseria.pl
Zdjęcie: Newseria.pl
Jak wskazuje, rosnące koszty to dziś główna bolączka firm z  branży, podobnie jak niedobór pracowników, bo po wybuchu wojny w  Ukrainie z  sektora budownictwa ubyło szacunkowo 20–30 proc. zatrudnionych w  nim Ukraińców. – To bezpośrednio wpływa na tempo prac realizowanych przez  generalnych wykonawców, choć dzisiaj jest jeszcze zbyt wcześnie, żeby ocenić skalę ewentualnych opóźnień – mówi ekspert i  wskazuje,   że ryzyko niewypłacalności w  sektorze budowlanym znacznie wzrosło, zwłaszcza wśród mniejszych i  średnich firm.

– Wybuch wojny w  Ukrainie w  sposób bezprecedensowy wpłynął na kondycję finansową i  sytuację w  branży budowlanej –
wskazuje w  rozmowie z  agencją Newseria Biznes dr Damian Kaźmierczak, główny ekonomista Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.

Budownictwo to sektor silnie uzależniony od pracowników ze Wschodu. Z danych MRiPS wynika, że w  2021 roku pracowało w  nim ok. 373 tys. Ukraińców zatrudnionych na podstawie  zezwoleń na pracę i  oświadczeń o  powierzeniu pracy. Stanowili oni 80 proc. wszystkich pracowników z  zagranicy w  branży. Ta sytuacja zmieniła się jednak na przełomie lutego i  marca br., kiedy po rosyjskiej inwazji i  wybuchu wojny w  Ukrainie duża część pracowników zza wschodniej granicy wróciła bronić kraju.

– Bez pracowników z  Ukrainy polskie budownictwo nie  jest w  stanie skutecznie funkcjonować. Szacujemy, że około 20–30 proc. pracowników z  Ukrainy, którzy legalnie pracowali na polskich budowach, wróciło do swojej ojczyzny –
mówi Damian Kaźmierczak. – To jest oczywiście bardziej odczuwalne w  mniejszych przedsiębiorstwach, w  których odsetek pracowników z  Ukrainy był wyższy, ale bezpośrednio wpływa też na tempo prac realizowanych przez  generalnych wykonawców. Dzisiaj jest jednak zbyt wcześnie, żeby ocenić skalę ewentualnych opóźnień.

Wojna w  Ukrainie wpływa na sektor budownictwa także poprzez wzrost cen energii i  paliw oraz  problemy z  dostępnością materiałów budowlanych.

– To jeden z  kluczowych problemów, z  którym mierzy się obecnie cała branża –
podkreśla główny ekonomista PZPB. – Brakuje przede wszystkim stali, ponieważ jeszcze przed wojną 20–30 proc. wykorzystywanej w  Polsce stali przywożono głównie z  Rosji, Ukrainy, trochę też z  Białorusi. Oczywiście w  ciągu kilku tygodni ten problem już się załagodził, stal zaczęła przybywać do Polski z  innych kierunków, z  innych kontynentów. Ale problematyczny jest też dostęp do wyrobów z  drewna,  które importowaliśmy m.in. z  Białorusi.
 
Zdjęcie: analogicus, pixabay.com
Zdjęcie: analogicus, pixabay.com

Według danych Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej (HIPH) w  2021 roku ok. 20 proc. zużytej w  Polsce stali pochodziło z  Ukrainy (ok. 1,37 mln t), Rosji (ok. 1,36 mln t) i  Białorusi (ok. 0,3 mln t). Stowarzyszenie Producentów Cementu (SPC) podaje z  kolei, że w  latach 2016–2020 import cementu z  Białorusi wzrósł o  prawie 300 proc. do ok. 400 tys. t. Jednocześnie znaczące wzrosty odnotowano też w  imporcie cementu z  Ukrainy.

– Oczywiście polskie cementownie są w  stanie zniwelować te braki, ale to wymagało czasu i  przełożyło się na wzrost kosztów, ponieważ krajowy cement jest droższy niż cement z  Białorusi –
mówi Damian Kaźmierczak.

Droższy jest nie  tylko cement. Jak podały Polskie Składy Budowlane, w  maju br. ceny materiałów budowlanych i  remontowych wzrosły o  34 proc. w  ujęciu rocznym, a wzrost odnotowano we wszystkich kategoriach produktowych. W niektórych ten wzrost był jednak dużo wyższy, np. izolacje termiczne podrożały o  63 proc., płyty OSB – o  49 proc., a ściany, kominy, dachy i  rynny – o  46 proc.

– Bezprecedensowy wzrost cen materiałów jest w  tej chwili tematem odmienianym przez  wszystkie przypadki, w  zasadzie przez  wszystkie firmy budowlane, bez względu na ich wielkość czy segment działalności –
mówi ekspert PZPB. – Częściowo winny jest wysoki popyt na materiały budowlane w  latach 2020–2021, ponieważ mimo okresu covidowego na polskim rynku budowlanym mieliśmy okres prosperity, zwłaszcza w  segmencie mieszkaniowym. To także polityka cenowa dystrybutorów i  hurtowników materiałów budowlanych, bo zawsze jest tak, że w  okresie niepewności dochodzi efekt paniki. Dlatego wybuch wojny w  Ukrainie też wywindował ceny materiałów.

Główny ekonomista PZPB wskazuje też, że drożejące surowce energetyczne znacznie zwiększają koszty produkcji materiałów, a przy tym podnoszą koszty eksploatacji maszyn i  sprzętu budowlanego. Wszystko to – w  połączeniu z  presją na podnoszenie wynagrodzeń, którą napędza inflacja – bezprecedensowo winduje dziś koszty na budowach, powodując, że firmy mają kłopot z  utrzymaniem rentowności pozyskanych wcześniej kontraktów. W trudnej sytuacji znalazły się zwłaszcza mniejsze przedsiębiorstwa.

– Małe podmioty są bardziej wrażliwe na negatywne zjawiska zachodzące w  gospodarce, tj. spadek przychodów, wzrost kosztów i  przede wszystkim odpływ pracowników z  Ukrainy. Wydaje się, że to właśnie w  segmencie małych i  średnich przedsiębiorstw sytuacja jest w  tej chwili najtrudniejsza. Niewiele lepsza jest w  grupie dużych firm –
mówi Damian Kaźmierczak. – Przedsiębiorstwa wykonawcze miały bardzo dobre lata 2020 i  2021. Mimo pandemii COVID-19 zyski wypracowywane przez  duże firmy wykonawcze były naprawdę satysfakcjonujące. Udało im się zgromadzić odpowiednią poduszkę finansową, która teraz będzie wykorzystywana w  tym bardzo trudnym okresie turbulencji w  latach 2022–2023.

Według danych opracowywanych przez  Coface już w  2021 roku liczba niewypłacalności w  budownictwie wzrosła o  50 proc., przy ponad 70-proc. wzroście liczby niewypłacalności w  całej gospodarce. Duży wpływ na to miała nowa, uproszczona procedura postępowań o  zatwierdzenie układu, wprowadzona tzw. ustawą covidową.

W I połowie tego roku, jak podaje Coface, liczba niewypłacalności polskich przedsiębiorstw spadła już o  3 proc. r/r. Jednak eksperci w  nowym raporcie wskazali, że statystyki branżowe pokazują wzrost niewypłacalności m.in. właśnie w  budownictwie, a sytuacja płynnościowa polskich firm stopniowo się pogarsza.

– Ryzyko bankructw, upadłości, niewypłacalności firm budowlanych istotnie wzrosło po wybuchu wojny w  Ukrainie. Narażone są przede wszystkim małe i  średnie przedsiębiorstwa. Natomiast wydaje się, że duże firmy – choć też są w  trudnej sytuacji i  oczywiście wszystko zależy od segmentu – będą jednak w  stanie poradzić sobie z  tymi perturbacjami na rynku budowlanym –
ocenia główny ekonomista PZPB.

Źródło: tekst Newseria.pl
REKLAMA
REKLAMA
Kalendarium wydarzeń
Sklep internetowy NBI
REKLAMA